Goblin: The Lonely and Great God.
Fortunately, from time to time there're dramas such as Goblin.
Pamiętam jeszcze te czasy, kiedy wszystkie k-dramy miały taką samą fabułę opierającą się na romansie głównych bohaterów, nieszczęśliwej miłości postaci drugoplanowej i konflikcie między rodzinami. Wciąż jest takich mnóstwo i są one bardzo przewidywalne. Zawsze kończą się szczęśliwie, dzieci godzą się z rodzicami, wszyscy się cieszą, a ostatni odcinek to obraz ich wspólnego życia.
Całe szczęście, że od czasu do czasu powstają takie dramy jak Goblin.
We all know the production under the name of "Goblin", although it is translated also as a Goblin: The Lonely and Great God or Guardian: The Lonely and Great God. It seems to me that these expanded titles are better, because fully reflect about what is this drama.
Wszyscy produkcje znają właśnie pod nazwą "Goblin", mimo że tłumaczona jest też jako Goblin: The Lonely and Great God albo Guardian: The Lonely and Great God. Wydaje mi się, że te rozszerzone tytuły najlepiej pasują, bo w pełni oddają, o czym jest serial.
And now, let's talk about why Goblin is the best drama of 2017
A teraz w końcu porozmawiajmy o tym, dlaczego Goblin jest najlepszą dramą 2017 roku
I don't know if I hurried too much with writing that since we still have 11 months left, but I doubt someone'll create something more beautiful.A teraz w końcu porozmawiajmy o tym, dlaczego Goblin jest najlepszą dramą 2017 roku
Let's start with the script wrote by Kim Eun-Sook. Many of you probably don't know who is it, I was like that too, don't worry. It's the same lady who is responsible for the Secret Garden, The Heirs and Descendants of The Sun. Director Lee Eung-Bok also worked at Descendants and both parts of Dream High. Production from the beginning was sentenced to success.
Dokkaebi (from Korean 도깨비 - the name of drama) is not really goblin known to us. This figure derives from the Korean folklore and you can read a little about it here. He helps good people, punishes the bad ones. Without having other sources of information it's hard to tell how much of the world Eung-Bok created himself, and how much was based on well-known stories.
Nie wiem, czy trochę się nie pospieszyłam pisząc to, skoro przed nami jeszcze 11 miesięcy, ale szczerze wątpię czy powstanie coś piękniejszego.
Zacznijmy od scenariusza - napisała go Kim Eun-Sook. Wiele wam to zapewne nie mówi, zupełnie jak mi, nie martwcie się. To ta sama pani, która jest odpowiedzialna za Secret Garden, The Heirs czy Descendants of The Sun. Reżyser Lee Eung-Bok także pracował przy Descendants czy obu częściach Dream High. Produkcja od początku była więc skazana na sukces.
Dokkaebi (kor. 도깨비 - nazwa dramy) nie oznacza tak naprawdę znanego nam goblina. To postać wywodząca się z koreańskiego folkoru i możecie trochę poczytać na jej temat tutaj. Pomaga dobrym ludziom, karze złych. Nie mając innych źródeł informacji ciężko stwierdzić, jak dużo świata Eung-Bok stworzyła samodzielnie, a ile oparła na znanych historiach.
Here it's time to explain the title.
Goblin (which can not be understood literally as a goblin, because it's dokkeabi) is a kind of guardian, hence the translation as a "guardian." "The Lonely" - is living already for 939 years, as we learn at the beginning of the series, forced to watch the death of all his relatives what ultimately makes him lonely. And finally the "Great God". Watching, you understand how much he did for strangers. How many of them he had helped, how many lives saved and how many of them gave a better one. BUT. However, I woudn't call him a god...
Tutaj czas wyjaśnić tytuł.
Goblin (którego nie możemy rozumieć dosłownie jako goblina, bo to jednak dokkeabi) jest swojego rodzaju opiekunem, stąd też tłumaczenie na "guardian". "The Lonely" - żyje już 939 lat, jak dowiadujemy się na początku serialu, co zmusza go do oglądania śmierci wszystkich mu bliskich osób i ostatecznie czyni go samotnym. I wreszcie "Great God". Oglądając zrozumiecie, jak wiele zrobił dla obcych sobie osób. Ilu pomógł, jak wiele żyć uratował i ile z nich uczynił lepszymi. ALE. Trochę jednak wstrzymałabym się przed nazywaniem go bogiem...
The entire drama, in addition to of course a wonderful romance between Ji Eun-Tak (played by Kim Go-Eun) and a wonderful goblin known as Kim Shin (tell me how Goon Yoo can be 38 ;;) moved a lot of topics that are not easy to move, and even more difficult to show.
Let's start with past lives. For some, this may be not acceptable. Here, the subject was presented in very approachable and interesting way. People have several incarnations. Once they are queen, another time the owner of the store, then an actress. They don't know which live they're living, because they don't have any memories of the past ones. Likely they have four lives to use, and each previous affects the next one.
Cała drama, oprócz oczywiście wspaniałego romansu pomiędzy Ji Eun-Tak (graną przez Kim Go-Eun) a cudownym goblinem znanym jako Kim Shin (powiedzcie mi, jak Goon Yoo może mieć 38 lat ;;) poruszała mnóstwo tematów, które wcale nie są łatwe do poruszenia, a jeszcze trudniejsze do pokazania.
Zacznijmy od przeszłych żyć. Dla niektórych może być to w ogóle nie do zaakceptowania. Tutaj ten temat został przedstawiony bardzo przystępnie i ciekawie. Ludzie mają kilka wcieleń. Raz są królową, innym razem właścicielką sklepu, potem aktorką. Nie wiedzą, które życie obecnie przeżywają, bo nie mają wspomnień z żadnych wcześniejszych. W domyśle mają też cztery życia do wykorzystania, a każde poprzednie wpływa na następne.
And that's how Grim Reapers arise. They are people without any memories or identity. They have no name, they don't know anything about themselves and their punishment for committing a great sin is to seek the live of normal people, but are forced to carry people to the other side. This great sin, the thing that influenced their current incarnation, is taking their own life. People who have committed suicide over the next few hundred years have to live as the Reapers.
I love how they were shown. When people think "Grim Reaper" before the eyes they have the image of the "Death" so a skeleton in a black coat with a scythe in his hand. In fact, they were normal people. Mainly with black coats (indeed) and black hats that made them invisible. They were very kind. In particular, the main Grim Reaper (tell me why I've never seen anything with Lee Dong-Wook, he is so cute). They sympathized with the people, and before passing them through the door, served them tea, which allows them to forget everything that had happened in their lives that just finished. Bad people who should be aware of their sins, don't get this chance and have to remember everything they did. Sometimes you can also decide whether you want to drink this tea. Maybe it's better to not do it and always remember...?
I tak powstają Grim Reaperzy, czy też Ponurzy Żniwiarze. Są to osoby bez jakichkolwiek wspomnień czy tożsamości. Nie mają imienia, nie wiedzą nic o sobie a ich karą za popełnienie wielkiego grzechu jest staranie się żyć jak normalni ludzie, którzy jednak zmuszeni są przeprowadzać ludzi na drugą stronę. Tym wielkim grzechem, czyli rzeczą, która wpłynęła na ich obecne wcielenie jest odebranie sobie życia. Ludzie, którzy popełnili samobójstwo przez kolejne kilkaset lat żyją jako Żniwiarze.
Kocham to, w jaki sposób zostali oni przedstawieni. Gdy ludzie myślą "Ponury Żniwiarz" mają przed oczami samą "Śmierć" czyli kościotrupa w czarnym potarganym płaszczu z kosą w ręce. W rzeczywistości byli oni normalnymi ludźmi. Głównie noszącymi czarne płaszcze i czarne kapelusze, które czyniły ich niewidzialnymi. Byli bardzo mili. W szczególności główny Grim Reaper (powiedzcie mi, dlaczego nigdy wcześniej nie widziałam niczego z Lee Dong-Wook, on jest taki uroczy). Współczują oni ludziom, a przed przepuszczeniem ich przez drzwi, podają im herbatę, która pozwala im zapomnieć o wszystkim, co wydarzyło się w ich życiu, które właśnie zakończyli. Źli ludzie, którzy powinni pamiętać o swoich grzechach, nie dostają tej szansy i muszą pamiętać o wszystkim co zrobili. Samemu można też zdecydować o tym, czy chce się tę herbatę wypić. Może lepiej tego nie robić i na zawsze pamiętać...?
Żniwiarze potrafią powiedzieć, które życie osoba właśnie przeżywa, oraz jak wyglądały jej poprzednie, o ile takie już miała. Wystarczy, że dojdzie do kontaktu fizycznego między Reaperem a człowiekiem. Goblin natomiast oprócz mnóstwa szalonych zdolności potrafi zobaczyć przyszłość człowieka, tylko patrząc mu w oczy. W ten sposób jest w stanie pomagać innym.
I don't want to dwell about romantic topic, because this one is always the most important one when it comes to k-dramas. I would like to just say that I admire the maturity of the characters. Especially Grim Reaper and Sunny (Yoo In-Na is too pretty). Both got back their memories of previous lives. What they decided to do, even though for some it may be a complete stupidity, was really brave and mature. Although the Grim Reaper was so innocent, he accepted all his deeds he had committed in a previous incarnation. Sunny allowed him to do it and knew what is best. I am glad that their end and the beginning could be seen by Goblin.
Eun-Tak and Kim Shin? Well, for a moment I thought that director jokes with me in the last episode. 10 minutes to the end? What the hell, let's do something that everyone would wept in despair. Actually, how to think about it, they should never have a happy ending. Fortunately, however, Eun-Tak was a really good person. Honest, joyous, overwhelming. Such people are rewarded, right?
Nie chcę rozwodzić się nad tematami miłosnymi, bo o tym zawsze się pisze, gdy porusza się temat k-dram. Chciałabym tylko powiedzieć, że bardzo podziwiam dojrzałość bohaterów. Szczególnie Grim Reapera i Sunny (Yoo In-Na jest zdecydowania za ładna). Oboje odzyskali wspomnienia z poprzedniego życia. To co postanowili zrobić, mimo że dla niektórych może być kompletną głupotą, było naprawdę odważne i dojrzałe. Mimo że Grim Reaper był tak bardzo niewinny, przyjął wszystkie swoje czyny, które popełnił w poprzednim wcieleniu. Sunny pozwoliła mu to zrobić i wiedziała, co będzie najlepsze. Cieszę się, że ich wspólny koniec i początek mógł zobaczyć Goblin.
Eun-Tak i Kim Shin? Well, przez chwilę myślałam, że reżyser sobie ze mnie żartuje w ostatnim odcinku. 10 minut do końca? A co tam, zróbmy coś, żeby wszyscy płakali z rozpaczy. Właściwie, jak się nad tym głębiej zastanowić, oni nigdy nie powinni mieć szczęśliwego zakończenia. Całe szczęście, że jednak Eun-Tak była naprawdę dobrą osobą. Szczerą, radosną, zdecydowaną. Tacy ludzie są nagradzani, prawda?
I'm going back to the topic of god. As you can see, the whole drama moves around death, life, past lives, love, friendship, but also the presence of the Almighty among the living. Not only him, let us not forget that the production is full of ghosts and reapers. BUT - again.
Wracam do tematu boga. Jak widzicie, cała drama porusza temat śmierci, życia, poprzednich wcieleń, miłości, przyjaźni ale i właśnie obecności Wszechmogącego wśród żywych. Zresztą nie tylko jego, nie zapominajmy, że w produkcji pełno jest duchów, czy żniwiarzy. ALE - znów.
Several characters are a fairly large mystery. I can't figure out their identity. It's known, however, that God appears in the form of a butterfly and speaks through the people next to where it is. Such a situation occurred at least once. Another time He entered directly into the human body to help others. I loved the fact that Goblin still marked the helplessness against His forces. He never didn't call himself a god (that's why the title bothers me a little bit), because he knew why he lives and why he suffers.
AH, SERIOUSLY, COULD THIS DRAMA BE EVEN MORE AWESOME.
Kilka postaci jest dość dużą zagadką. Nie potrafię rozgryźć ich tożsamości. Wiadomo jednak, że Bóg pojawia się w postaci motyla i przemawia przez ludzi, obok których się znajduję. Taka sytuacja miała miejsce przynajmniej raz. Innym razem wszedł bezpośrednio w ciało człowieka, żeby pomagać innym. Bardzo podobało mi się to, że Goblin cały czas zaznaczał swoją bezradność wobec Jego siły. Nigdy sam nie nazywał samego siebie bogiem (co właśnie nie pasuje mi w tytule), bo wiedział, dlaczego żyje i dlaczego cierpi.
AH, SERIO, CZY TA DRAMA MOGŁA BYĆ JESZCZE BARDZIEJ WSPANIAŁA.
Of course it could. From the beginning, the viewer knows that he enters into an extraordinary world. Production is on an entirely different level. I don't know what cameras they used, but you get the impression that each episode should be played in the cinema. Landscapes? Awesome. The whole aesthetics. Music. Ah, there was also plenty of posts about "how much you have to spend to look like a *character name*". So I should also probably mention fashion here.
I want to recommend this drama (as if you haven't noticed :D). Very very very much. Watch it. This k-drama, in which there are no unnecessary annoying dramas, is full of fantasy, magic and mystery, filled with amazing sincerity and maturity and also in one moment you can cry with laughter that for the other one turn the tears into tears of despair, which will be drained by the embarrassment caused by cringy behavior of the characters.
A mogła. Od samego początku widz wie, że wchodzi w niezwykły świat. Produkcja jest na zupełnie innym poziomie. Nie wiem, na jakich kamerach pracowali producenci, ale ma się wrażenie, że każdy z odcinków powinien być wyświetlany w kinie. Krajobrazy? Niesamowite. Cała estetyka. Muzyka. Ah, pojawiło się też mnóstwo postów na temat "ile trzeba wydać, żeby wyglądać jak *imię postaci*". Więc powinnam tu też chyba wymienić modę.
Chcę wam polecić tę dramę (tak jakbyście jeszcze nie zauważyli :D). Bardzo bardzo bardzo. Obejrzyjcie ją. To k-drama, w której nie ma żadnych niepotrzebnych irytujących dram, jest pełna fantastyki, magii i tajemnicy, całość przepełniona jest niesamowitą szczerością i dojrzałością a do tego w jednym momencie możecie płakać ze śmiechu by za chwile te łzy zmieniły się w łzy rozpaczy, które zostaną osuszone przez zażenowanie spowodowane cringy zachowaniem bohaterów.
PS. Music. I don't know how many times shall I write about it, talk about it, shout and sing. The song from the part above is looping. With the rest I'm waiting for the official release of the CD.
PS. Muzyka. Nie wiem ile razy jeszcze będę o niej pisać, mówić, krzyczeć i śpiewać. Piosenka z fragmentu powyżej jest u mnie na zapętleniu. Z resztą czekam na wydanie oficjalnej płyty.
No comments: