XII Czorsztyńska Biesiada Kajakowa. (ᵔᴥᵔ)
I mentioned several times the canoe camp on this blog. What's more, one of my first vlogs (it's already a year!) was recorded during this event! Ha, I even made some correspondence from earlier years for TvOczko! Not to mention how many of my friends had to listen about my crazy adventures and about even crazier people I met there. Time to return to old times!
Kilkakrotnie wspominałam o biesiadzie kajakowej na tym blogu. Co więcej, jeden z moich pierwszych vlogów (to już rok!) został nagrany właśnie na takim kajakowym evencie! Ha, nawet zrobiłam kilka korespondencji z lat wcześniejszych dla TvOczka! Nie wspominając o tym, ile moi znajomi musieli się nasłuchać o moich szalonych przygodach i jeszcze bardziej szalonych osobach, które tam poznawałam. Czas wrócić do starych czasów!
This year my friend has stand me up. Well, it happens, I've got used to it. Although perhaps it turned out better for me, because as in the old days I was alone and completely independent. I even got my own tent, which, thanks to WerQ's kindness, was pitched in a place among the tents of my friends. <3 In this way I was protected from both sides against bad sea creatures... kidding, I just didn't have to walk much with the sleeping bag and pillow. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
W tym roku znajoma mnie wystawiła. Well, bywa, już się przyzwyczaiłam. Choć może to i lepiej, bo tak, jak za dawnych czasów byłam sama i zupełnie niezależna. Nawet dostałam swój własny namiot, który dzięki wspaniałości WerQ, która zajęła mi miejsce, rozłożono mi między namiotami znajomych. <3 W ten sposób byłam chroniona z obu stron przed złymi morskimi stworzeniami... żartuję, po prostu nie musiałam daleko chodzić ze śpiworem i poduszką. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Kilkakrotnie wspominałam o biesiadzie kajakowej na tym blogu. Co więcej, jeden z moich pierwszych vlogów (to już rok!) został nagrany właśnie na takim kajakowym evencie! Ha, nawet zrobiłam kilka korespondencji z lat wcześniejszych dla TvOczka! Nie wspominając o tym, ile moi znajomi musieli się nasłuchać o moich szalonych przygodach i jeszcze bardziej szalonych osobach, które tam poznawałam. Czas wrócić do starych czasów!
This year my friend has stand me up. Well, it happens, I've got used to it. Although perhaps it turned out better for me, because as in the old days I was alone and completely independent. I even got my own tent, which, thanks to WerQ's kindness, was pitched in a place among the tents of my friends. <3 In this way I was protected from both sides against bad sea creatures... kidding, I just didn't have to walk much with the sleeping bag and pillow. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
W tym roku znajoma mnie wystawiła. Well, bywa, już się przyzwyczaiłam. Choć może to i lepiej, bo tak, jak za dawnych czasów byłam sama i zupełnie niezależna. Nawet dostałam swój własny namiot, który dzięki wspaniałości WerQ, która zajęła mi miejsce, rozłożono mi między namiotami znajomych. <3 W ten sposób byłam chroniona z obu stron przed złymi morskimi stworzeniami... żartuję, po prostu nie musiałam daleko chodzić ze śpiworem i poduszką. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Will there be a deep morale behind this year's camp? Oh yes. Even two. I will start with this more mundane one.
Well, JOB SUCKS my dear. I returned to Cracow with in the middle of the event, because on Thursday I had to be at work. I just went to found out that the next day I had a day of. After five days leave. Oh, come on, what a bullshit, I could stay till the end by the lake. Tbh, for the moment I have the impression that the management writes the schedule by throwing bones, because what they did this week is also some kind of a joke.
Moral # 2 does not exist. I wanted to write something about facing the adversity of the fate, or maybe something about a true friendship, but no longer exaggerate.
I had a great time. I can't remember the last time I had felt so free on that camp. I didn't avoid the sun (although the skin is important and of course I didn't push myself in the range of sunlight), I didn't avoid water, I didn't even avoid people. The old squad wasn't complete, but I don't complain. c:
Just remember - work sucks, tents not. Well, unless you have a period.
Czy z tegorocznej biesiady wyniknie nam jakiś głęboki morał? Ano tak. Nawet dwa. Zacznę od tego bardziej przyziemnego.
Otóż PRACA SSIE moi drodzy. Wracałam do Krakowa specjalnie w połowie imprezy, bo w czwartek musiałam być na kasie. Przyjechałam tylko po to, żeby się dowiedzieć, że następny dzień mam wolny. Po pięciu dniach urlopu. To chyba jakieś jaja, serdecznie nie pozdrawiam. Tbh, na chwilę obecną mam wrażenie, że kierownictwo pisze grafik rzucając kośćmi, bo to co zrobili mi w tym tygodniu to też jakiś żart.
A morał #2 nie istnieje. Chciałam napisać coś o stawianiu czoła przeciwnościom losu, czy może coś o prawdziwej przyjaźni, no ale już nie przesadzajmy.
Bawiłam się świetnie. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio na biesiadzie czułam się tak luźno. Nie unikałam na siłę słońca (choć skóra jest ważna i oczywiście sama się nie pchałam w zasięg promieni słonecznych), nie unikałam wody, nawet nie unikałam ludzi. Co prawda skład nam się trochę zmniejszył, ale nie narzekam. c:
Tylko pamiętajcie - praca ssie, namioty nie. No chyba, że macie okres.
Ps. Last time I had a paddle in my hands was somehow around 2012 and let's leave it like that.
PPs. Don't go to shop drunk unless you want to lose all your money and find out the next day you've had thrown your phone.
PPPs. The true entry about this event is on my tumblr.
No comments: